Barcelona, Hiszpania 2013 rok
- Bejbe, bejbe, bejbe ooo ! - Chiara zaczęła wyć do piosenki Biebera, którą puścili w radiu, po czym sięgnęła po kolejną butelkę z bliżej niezidentyfikowanym trunkiem.
- Chiara ! - usłyszała swoje imię. Tak się wystraszyła, że wypuściła butelkę z ręki i dostała czkawki.
- No i patrz coś zrobił ! - spojrzała na Fabregasa z wyrzutem. Mężczyzna przewrócił oczami. - Panowie! Do więzienia z nim! - wypaliła spoglądając na kolegów siedzących, a raczej leżących na blacie.
- Idziemy. - Gerard machnął ręką w stronę drzwi.
- E-e. Nigdzie z wami nie pójdę do puki.... - zaczęła rozglądać się dookoła. - Do puki mnie nie złapiecie. - parsknęła. Szybko złapała piwo należąc do jednego z chłopaków i ruszyła w stronę damskiej toalety. Zamknęła się w jednej z kabin, oparła nogi o drzwiczki, a sama usiadła na ubikacji. Wyjęła z torby papierosy. Niestety, do głowy wpadł jej nie za mądry pomysł. Zaciągnęła się i szybko zapiła to alkoholem.
- Haha, dobre. - zaśmiała się sama do siebie. Po chwili usłyszała kroki.
- Myślałaś, że tu nie wejdziemy ? - usłyszała głos Pique.
- Eeee.... - przygryzła dolną wargę. - No to jest damska toaleta, więc tak. Myślałam, że tutaj nie wejdziecie.
- Jezu, Chiara ! - tym razem zawołał Cesc. - Możesz przestać palić to gówno ?! - wrzasnął.
- Odwal się cioto ! - ryknęła. Przy tym mocniejszy nacisk położyła na nogi i drzwi po prostu się otwarły. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, ze nie zamknęła ich na klucz. - Kuźwa. - warknęła.
- Chodź. - Gerard podszedł do niej i wyciągnął rękę. Szatynka tylko kolejny raz się zaciągnęła.
- Po co się starać ? Jezu, nie możemy jej tutaj zostawić ? - zapytał Fabregas.
- Nie, bo obiecałem, że będę się nią opiekować. - odparł.
- Co ...? Czyli, że... - Cesc wytrzeszczył oczy. - To ty ja tutaj sprowadziłeś ?!
- No ja, a co ?! - podniósł ton. - Ludzie, powiedzcie mi wreszcie o co z wami chodzi ! - spojrzał na rozbawioną ich kłótnią Chiarę.
- On... - Włoszka wskazała Fabregasa palcem, po czym pociągnęła szybki łyk piwa. - trzy lata temu był w Neapolu. Rozdziewiczył mnie i spierdolił w długą.... - parsknęła. Gerard wytrzeszczył oczy i spojrzał na przyjaciela.
- To nie tak... - westchnął Cesc. - Ona to streściła. Jakbyś poznał szczegóły to byś tak na mnie nie patrzył.
- No to gadaj. - ponaglił go.
- No bo to było tak, że... - zawiesił się. Nie miał ochoty właśnie teraz opowiadać Hiszpanowi o swoich uczuciach. - Nie ważne. Powiem ci kiedy indziej... teraz ją stąd weźmy. - odparł.
- Niech będzie, ale ja ci tego nie odpuszczę... - pogroził mu palcem. Pique wziął opierającą się Chiarę na ręce, a Fabregas otworzył drzwi baru, a później samochodu. Przejechali zaledwie kilkanaście metrów, kiedy dziewczyna oznajmiła:
- Będę rzygać. - jęknęła. Nie zdążyli nawet się rozejrzeć za jakaś reklamówką, kiedy ta już pokolorowała spodnie Cesca, siedzącego obok niej na tylnym siedzeniu. - Przepraszam. - zerknęła na niego. Gerard zaczął się śmiać.
- Zamknij się. - syknął.
- Uspokój się. - odparł nie przestając się śmiać. - Uśmiechnij się.
~*~
Po powrocie do domu Gerarda Chiara zdążyła rzucić do Shakiry krótkie "cześć", po czym wbiegła do łazienki.
- Co się jej stało ? - blondynka wstała od stołu i podeszła do mężczyzn.
- Powoli odzyskuje świadomość. - westchnął Pique.
- A tobie...? - Kolumbijka spojrzała na spodnie Cesca z niesmakiem.
- Wypadek przy pracy. - przewrócił oczami. Mężczyźni poszli do sypialni. Gerard wygrzebał z półki jakieś spodnie.
- Podwiń nogawki, maluszku. - parsknął.
- Jeszcze jedno słowo... - przyjaciel zacisnął usta. Szatyn zaczął bronić się rękami, po czym wyszedł.Fabregas ściągnął spodnie i zaczął podwijać nogawki w drugich. Po chwili do pokoju weszła Chiara w samym staniku. Nawet nie raczyła spojrzeć na Hiszpana. Wyjęła z szafki czystą bluzkę, należącą zapewne do Shakiry.
- Przepraszam ? - Cesc lekko zmarszczył czoło.
- Nie widziałam cię, już idę. - odparła. Miała wielkie doły pod oczami, włosy w nieładzie, buty były poplamione, a cała śmierdziała papierosami.
- Czekaj... - mężczyzna rzucił spodnie na łóżko i nie zwracając uwagi na to, ze jest w samych bokserkach
- Nie ! Nie mam ochoty z tobą gadać! - wypaliła.
- Chiara, do cholery ! - złapał ją za nadgarstek, kiedy chciała wyjść. - Przestań zachowywać się jak dziecko. Minęły trzy lata i każde z nas użyło już sobie życie.
- Możesz mnie z łaski swojej puścić ? - zapytała w miarę grzecznie nie zwracając uwagi na to, co powiedział.
- A ty możesz z łaski swojej chodź przez chwile mnie posłuchać ? - warknął.
- Ostatnio cię słuchałam i nie wyszło mi to na dobre. - uśmiechnęła się półgębkiem dalej usiłując uwolnić rękę, jednak na marne. Nagle drzwi się otwarły i stanął w nich nie kto inny jak Daniella. Zaewne nie wyglądało to zbyt korzystnie. Cesc w samych bokserkach, a Chiara w staniku i bluzce w ręce.
- Co tu się dzieje ? - zapytała unosząc brwi.
- To nie tak... - Fabregas szybko puścił nadgarstek Chiary. Dziewczyna ubrała się, po czym szybko wyszła z pokoju. Gerard bawił się z małym Milanem, kiedy Shakira sprzątała ze stołu.
- Shaki... - szatynka podeszła do kobiety. -Nawet nie wiem jak mam cię za to przepraszać. Gdybym była trzeźwa to na pewno...
- Chiara, przestań. - Kolumbijka uśmiechnęła się do niej. - My zawsze ci pomożemy, jasne ? Zawsze możesz na nas liczyć... - dodała. W tym samym czasie Gerard potknął się i prawie przewrócił, jednak zapanował nad sytuacją. Shakira wstrzymała oddech. - Znaczy... na mnie możesz zawsze liczyć.
- Dzięki. Jesteś kochana. - przytuliła ją.
- No... to jak rozumiem Gerard już się dowiedział o was ? - zapytała. Chiara kiwnęła głową. - Uf, to dobrze, bo nie mogłam go dłużej okłamywać, ze nic nie wiem.
- Przepraszam, że was w to wszystko wplątałam, ja tylko...
- Chiara. - zaśmiała się. - Po raz kolejny mówię, żebyś przestała. Miłość jest ślepa, nierozważna... znam to. A ty jesteś dla mnie jak młodsza siostra i zawsze chętnie cię wysłucham.
- Mówiłam już że jesteś kochana ? - po raz kolejny wpadły sobie w objęcia. - Muszę iść poprztykałam się trochę z Loreną i chciałabym ją przeprosić...
- Jasne, Geri cie odwiezie.
- Nie, nie trzeba. Pójdę piesza. - odparła szybko. Blondynka próbowała ją jeszcze przekonać, jednak nic z tego. Wychodząc słyszała krzyki Danielli z sypialni. Nie planowała takiej akcji, jednak trzeba przyznać... było jej to na rękę. Wyszła z domu, po czym skierowała się w stronę ulicy głównej. Wciąż trochę szumiało jej w głowie, jednak kiedy zwymiotowała w samochodzie Pique umysł częściowo jej się oczyścił. Wyciągnęła z torby papierosa, jednak po chwili namysłu schowała go z powrotem. Po przejściu kilkudziesięciu metrów usłyszała dźwięk powoli zwalniającego samochodu. Chłopak siedzący na miejscu kierowcy zsunął szybę.
- Cześć. - uśmiechnął się szeroko. - O ile się nie mylę jesteś naszą tłumaczką, prawda ? - zapytał. Chiara przez dość długą chwilę stała w ciszy. Nie mogła sobie przypomnieć skąd zna tą twarz.
- Jesteś Marc ! - wypaliła dumna z siebie, że sobie przypomniała.
- A ty Chiara. - parsknął. - Podwieźć cię ? - przez chwilę kręciła się w miejscu, jednak uśmiechnęła się kiwając głową. Wskoczyła na miejsce pasażera. Marc zapytał się gdzie mieszka, ona podała adres, po czym ruszyli w drogę. Nagle w oczy rzuciło jej się małe pudełeczko położone obok kierownicy. Doskonale wiedziała co w nim jest, wielokrotnie jej koledzy chowali w nich swoje "rękodzieła".
- Sam je robiłeś ? - zapytała.
- Ale co? - zauważyła, ze na policzkach chłopaka pojawiły się rumieńce.
- Daj spokój. Wiem, że tam są skręty. - parsknęła.
- Chyba nie wydasz mnie trenerowi ?
- Nie bój się.
Po kilku minutach Marc podwiózł ją pod mieszkanie. Pożegnali się, po czym Chiara biegiem ruszyła po schodach. Wygrzebała klucze z torby, otwarła mieszkanie, a w nim zastała pakującą się Lorenę.
- Co robisz ? - wybałuszyła oczy. - Lori, przepraszam za tamto. Nie chcę żebyś wyjeżdżała. Jesteś mi tutaj potrzebna. - zaczęła błagać przyjaciółkę.
- Nie wyjeżdżam. Pakuje strój na jutro. - odparła.
- Hę ? - zmarszczyła czoło.
- Dobra, to miała być niespodzianka, ale niech ci będzie. - westchnęła. - Nasza grupa taneczna przyjeżdża jutro. Pamiętasz, jak wygrałyśmy półfinały u nas. Właśnie w Barcelonie odbędą się finały. - uśmiechnęła się szeroko. - A tak w ogóle to strasznie śmierdzisz.
- Ale zajebiście ! Myślisz, że ja też będę mogła wystąpić?
- Pewnie. Jutro o dziewiątej mamy trening. - oznajmiła.
~*~
W aucie panowała nieznośna cisza. Daniella siedziała na miejscu pasażera i spoglądała przez okno. Po wyjściu Chiary z pokoju. pokłócili się. Cesc wykręcał się jak tylko mógł. Co robicie w samej bieliźnie ? A, to nic. Po prostu obrzygała mi spodnie i się przebieraliśmy. Dlaczego nie chciałeś jej puścić? A, to nic. Uzgadnialiśmy kto pierze ubrania. Dlaczego to właśnie jej imię wymawiałeś przez sen? A, to nic. Przypadek. nie wierzy ci. A, to nic... znaczy się.. dlaczego mi nie wierzysz ? Nie znam tej dziewczyny. Jest naszą nową tłumaczką, nie znałem jej wcześniej. To zwykły przypadek. Jestem w ciąży. Słucham ?!
Tak mniej więcej przebiegła ich rozmowa. Jakby tego jeszcze było mało, okazało się, że Chiara wypaplała już na początku wszystko Shakirze. Usłyszał to Gerard, który wkurzył się na partnerkę, że mu o niczym nie powiedziała. Skończyło się na tym, że Pique przyłożył Fabregasowi, Daniella go spoliczkowała, a Shakira wywaliła z domu.
- Śpisz na kanapie. - oznajmiła Daniella zatrzaskując drzwi do sypialni.
- Daniella, zlituj się ! - uderzył pięściami o nie, jednak bez skutku. Przeklął pod nosem. Wyciągnął z szafy koc, po czym położył się na kanapie. "Jestem w ciąży" - czy ona to powiedziała naprawdę, czy tylko po to żeby... żeby co? jeśli to nie na poważnie to co chciała tym osiągnąć ?
Następnego dnia wstał z okropnym bólem pleców. Sięgnął po komórkę. Była godzina 8:25.
- Cholera ! Trening ! - warknął. Zerwał się na równe nogi, ubrał pierwsze lepsze rzeczy, wziął torbę, po czym popędził na trening. Na stadionie już wszyscy byli obecni i grali w dziada.Tito spojrzał na niego spode łba i kazał się przebrać. Wchodząc do szatni poczuł dość dziwny, mdły zapach. Odsłonił zasłonę jednego z pryszniców, a tam...
- Co wy kurwa robicie ?! - syknął widząc Chiarę z Marc'iem. Siedzieli na ziemi i palili, nie były to jednak zwykłe papierosy.
- A co cie to obchodzi ? tatuś się znalazła ? - warknęła. Cesc pokręcił tylko głową. Z jednej strony nienawidził Chiary za to, że wróciła i zaczęła mieszać w jego prawie idealnym życiu, a z drogiej strony... kochał ją. Naprawdę ją kochał. Zależało mu na tej smarkuli bardziej niż na kimkolwiek innym. Wiedział, że stała się taka przez niego.
- Idziemy. - złapał ją za nadgarstek i pociągnął.
- Fabregas, kurwa! - ryknęła. - Mam dość tej twojej chorej troski! Tu po mnie wrzeszczysz, proponujesz kasę, żebym tylko zniknęła z twojego życia, a teraz odgrywasz troskliwego tatusia, który nie chce żeby jego kochanej córeczce stałą się krzywda. Ale wiesz co? Mimo, że mam cie po dziurki w nosie to jeszcze mnie popamiętasz ! - skwitowała. Szarpnęła torbę, po czym wybiegła z szatni. Marc spojrzał na Cesc'a jednak ten nie raczył go nawet obdarować spojrzeniem. Rzucił się biegiem za Chiarą. Szatynka wychodziła właśnie przez główne drzwi.
- Czekaj ! - zawołał. Dogonił ją, złapał za nadgarstek, pociągnął do siebie i po prostu... nie, nie pocałował jej. Próbował to zrobić, jednak ta uderzyła go w twarz.
- Nigdy więcej tego nie rób. - syknęła, wyrywając się mu. Poszła do budynku, w którym rozpocząć się miały zawody taneczne.
~*~
Stanęła w przejściu, czekając aż ktoś się ruszy, jednak nie było jej to dane. Przeklęła i zaczęła przepychać się przez tłum ludzi, dopóki nie zobaczyła Loreny w kostiumie.
- Nie mogę wystąpić. - wyszeptała przez łzy.
- Chiara ! Co się stało ?! - zapytała prowadząc przyjaciółkę do szatni.
- Chciał mnie pocałować... - jęknęła.
- Ale kto ? Fabregas ? - Chiara tylko kiwnęła głową.
- Nie ma słowa dość złego, żebym mogła określić nim jego osobę. - odparła Lorena. - Wiem, że się powtarzam, ale... odpuść sobie. Chiara, odpuść sobie tego kretyna. on nie jest wart tego wszystkiego. Tylko przez niego cierpisz...
Dziewczyna jednak nie posłuchała przyjaciółki. Wlokła się tutaj taki kawał drogi, żeby tylko popłakać ?! O, nie ! Niedoczekanie ! Zemści się na nim, za to, co jej zrobił. Dlaczego to tylko ona ma mieć złamane serca ? Nie będzie już nigdy płakać przez tego palanta. postanowione : nigdy już nie uroni przez niego łzy.
Przeprosiła Lorenę i ich trenerkę, po czym wyszła z zatłoczonego budynku. nie miała nastroju do tańca. Wróciła do mieszkania. Włączyła telewizję a w niej ... trening zawodników FC Barcelony emitowany na żywo. Walnęła się w czoło blokiem rysunkowym, który wyciągnęła spod stołu. Szybko przełączyła na jakaś stację muzyczną. Wyciągnęła z piórnika ołówek, po czym zaczęła coś szkicować. Wyszło na to, że jej oczom ukazał się portret Marca. Wyrwała kartkę, położyła ja na stoliku, po czym zaczęła szkicować Victora. On wyszedł jej zdecydowanie lepiej. Do szkoły artystycznej chodzi już drugi rok. Studiuje malarstwo, a oprócz tego tańczy modern jazz w pobliskiej szkole tańca.
Po około trzech godzinach Lorena wróciła do mieszkania.
- I jak poszło ? - zapytała Chiara.
- Drugie miejsce. - odparła. - Idę pod prysznic.
Szatynka poszła do sypialni, wzięła laptop, po czym wróciła na kanapę. Wygodnie się ułożyła i zaczęła tłumaczyć wywiad, który dał jej Tito. Głos Fabregasa wzbudził w niej ciarki, jednak starała się to opanować. W końcu się jej udało. Po godzinie, którą Lorena spędziła w łazience Chiara miała już przetłumaczony wywiad. Przerzuciła go na pen drive'a, który schowała do torby.
- Idziemy coś zjeść na miasto ? - zapytała Lori. Włoszka kiwnęła głową, po czym razem wyszły z bloku. Skierowały się w stronę wielkiego 'rynku' dookoła którego mieściły się przeróżne restauracje, markowe sklepy itp. Dziewczyny wybrały restaurację o nazwie "El cielo en la boca" co można przetłumaczyć jako "Niebo w gębie". Usiadły przy stoliku obok okna, złożyły zamówienie i czekały.
- No,no. Kogo ja widzę. - odezwał się Victor, który teraz stał obok nich.
- Cześć ! Siadaj ! - uśmiechnęła się Lorena. Znów zaczęła robić do niego te swoje maślane oczka. Ciekawe czy wiedziała, że ma syna i długoletnia partnerkę...
- Co się stało w szatni ? Widziałem, jak Fabregas za tobą biegł. - oznajmił bramkarz.
- A, to... - przygryzła wargę. - Wisi mi kasę, a dałam mu mało czasu. Chciał się wykręcić.
- Mhm. - zmrużył oczy z niedowierzaniem, jednak nie drążył dalej tematu. - Więc, robisz coś jutro ? - zapytał. Chiara aż zakrztusiła się pitą właśnie kawą. Czy on sobie żartuje? Wytrzeszczyła oczy na Lorenę, która robiła to samo.
- Słucham ? - jęknęła. Victor parsknął śmiechem.
- Chodzi o to, że mamy z Yolandą rocznicę, a kompletnie nie wiem co jej kupić. To, ze Tito cię przyjął jest spełnieniem marzeń. - oznajmił. Szatynka lekko się zaczerwieniła.
- Jasne. Spotkamy się rano przy stadionie, bo muszę oddać Tito przetłumaczony wywiad. - odparła.
~*~
Po treningu Cesc zmarnowany wrócił do domu. Otwarł drzwi i zobaczył Daniellę siedzącą na kanapie. obok której stała walizka.
- Co... - zaczął, jednak słowa ugrzęzły mu w gardle.
- Jadę na kilka dni do rodziców, do dzieci. Masz czas, żeby sobie wszystko przemyśleć. Jak się zdecydujesz na coś, to zadzwoń. - oznajmiła. Chwyciła walizkę, po czym przepchnęła się obok drzwi. Fabregas stał obok oniemiały z wytrzeszczonymi oczyma i otwartymi ustami. Czy ona naprawdę... ale mają mieć dziecko... i ... debilu ! czemu za nią nie biegniesz ?! kochasz tę kobietę ! właśnie to mówił sobie w myślach, jednak ciało nie chciało słuchać. Stał, po prostu stał w miejscu, zamiast biec za kobietą, która nosiła jego dziecko. Usłyszał samochód opuszczający podjazd, a on.. wciąż stał tam jak idiota i bił się z myślami. Po jakimś czasie odetchnął i usiadł na kanapie. Wciąż był w szoku... nie mógł uwierzyć, że to, co przed chwilą się stało naprawdę miało miejsce.
W końcu podniósł się z kanapy, jednak nie miał pojęcia co ze sobą zrobić.
~*~
,,To, że czasami płaczę, nie oznacza, że jestem słaba. To, że często marzę, nie oznacza, że nie potrafię myśleć realnie. To, że kocham za mocno, nie oznacza, że można mnie ranić." Właśnie taki napis Chiara powiesiła na tablicy korkowej w sypialni nad biurkiem. Po wspólnym obiedzie Lorena poszła na spotkanie zespołu tanecznego, bo trenerka chciała im osobiście pogratulować. Na szczęście, nie musiała siedzieć sama. Zadzwoniła do Marca, który szybko przyjechał. Dziwiła się, że zaprzyjaźni się z kimś tak bardzo jak z nim po krótkim czasie, ale była szczęśliwa, że ma go przy sobie. Marc Bartra miał 22 lata i był obrońcą FC Barcelony. Podobała jej się jego niezależność, pewność siebie i to, że kiedy było trzeba umiał napyskować. Teraz siedzieli na balkonie ze skrętami między palcami.
- Powiesz mi o co chodzi z Fabregasem ? - zapytał po chwili.
- My... tak jakby byliśmy razem. -odparła. - Ale nie mam ochoty o tym gadać.
- Jasne. - lekko się uśmiechnął.
- Nie obrażaj się. - parsknęła lekko szturchając go nogą. - Po prostu nie mam nastroju na rozpamiętywanie tego wszystkiego...
- Czy ja coś mówię ? - zaśmiał się. Chiara była mu wdzięczna, że nie drążył dalej tego tematu. - Robisz coś jutro?
- Rano idę pomóc Victorowi wybrać jakiś prezent dla żony. - oznajmiła. Chłopak nie odpowiedział, tylko się zamyślił. On już dobrze znał Valdesa. Nie raz bramkarz prosił go, żeby nie mówił Yolandzie o jego 'jednorazowych' skokach w bok. Teraz zaczął martwić się o Chiarę. Nie powinna zadawać się z Victorem, to może źle się skończyć. Jakby nie patrzeć, to on też nie należał do świętych: alkohol, imprezy, narkotyki... ale nigdy nie wykorzystałby dziewczyny, w dodatku tyle młodszej, naiwnej i niedoświadczonej.
~*~
Od autorki: I kolejny rozdział za nami. Tak narzekaliście, że poprzedni był za krótki, więc ten jest trochę dłuższy. Mam nadzieję, że Wam się spodoba, bo trochę się nad nim namęczyłam. Na Epic-Memories.blog.pl również pojawił się nowy rozdział, już przedostatni. Po jego zakończeniu planuję nowe opowiadanie, tym razem o naszej, narodowej reprezentacji. Może niektórzy z was zauważyli, że w zakładce Twórczość jest podany adres. Jeśli macie ochotę zapraszam do zapoznania się z bohaterami. Wracając to tego opowiadania to z całego serca dziękuję za coraz to większą ilość komentarzy. Nie macie pojęcia jak bardzo jest mi miło je czytać. Do Bohaterów dodałam również trzy ważniejsze postacie, które będą pojawiać się w miarę często. Co do następnego rozdziału to pojawi się zapewne dopiero za jakieś półtora tygodnia, może dwa, bo zaczynają mi się ferie i wykorzystam je dość aktywnie. Pozdrawiam i do napisania! Laurel.
Świetny odcinek. No i mamy nowego bohatera. Jeśli o mnie chodzi, świetnie trafiłaś z Marciem <3
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa tylko, jak Fabregas wykorzysta czas, który dała mu Daniella. ^^
Wiem, że to raczej nieuniknione, ale proszę, niech Victor nic nie robi z Chiarą .
Pozdrawiam :*
Genialny rozdział. ;) Cesc jest taki zagubiony. No i Marc.. Victor. Robi się bardzo ciekawie. ^^
OdpowiedzUsuńfajny rozdział, robi się tak ciekawie...Awwww *.*
OdpowiedzUsuńFajne! Czekam na kolejny rozdział :3 I mi też zaczynają się ferie ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam również do siebie.
http://dortmundczycy.blogspot.com/ :D
jedno z najbardziej pomysłowych opowiadań, na jakie trafiłam. gratsy c:
OdpowiedzUsuńJest świetny! Daniella wyjechała, Cesc chciał pocałować Chaire, Valdes coś knuje. Dzieje się. I bardzo dobrze!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Zapraszam na nowy rozdział: http://xavi-sister.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Award. Szczegóły na moim blogu: http://love-that-consumes-you.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że to, co mogłoby zajść miedzy Victorem a Chiara nie byłoby niczym dobrym, może tylko chwilowym zapomnieniem, a dziewczyna kierowałaby się chęcią zemsty na Fabregasie, który skrzywdził ją kilka lat temu. Ale czy to dobry pomysł? Nie sądzę. I mam nadzieję, ze ona też sobie to uświadomi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
huhuh przypadkiem natrafiłam tu, i wcale nie żałuje. Bardzo mi się tu podoba, rozdział niesamowity. Czekam na więcej. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńHah, świetne! Bartra i Chiara naprawdę się dobrali, chociaż tak jakby ze szkodą dla młodego piłkarza. Niech się bawią, Chiara niech pokaże Danielli, gdzie raki zimują!;p
OdpowiedzUsuńInformuj mnie:)
Zapraszam na nn:
http://london-is-blue.blogspot.com
;**
Przeczytałam! Ale bohaterka z Bartrą się skumplowali xd Fajne rozdziały! I czekam na rozwój!
OdpowiedzUsuńPS. zapraszam na: http://tiempo-para-todos.blogspot.com/ na nowy rozdział :)
Nie, żebym nie lubiła Danielli (no dobra, nie lubię jej xD) ale to bardzo dobrze, że postanowiła wyjechać na jakiś czas. Fabregasowi się to przyda i jestem ciekawa co przez ten czas zrobi w sprawie z Chiarą. A co do niej, to mam nadzieję, że nie przyjdzie jej do głowy do zemsty na Cescu wplątać jeszcze chwilowej przygody z Victorem o,o
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na czwórkę :)
Bardzo podoba mi się Twoje opowiadanie. Chiara to świetna postać i nic dziwnego, że chce zemścić się na Cescie za jego podłe zachowanie. Należy mu się za nie dotrzymanie obietnicy. Nie lubię Danielli, więc cieszę się, że wyjechała do swoich rodziców. Czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział na: http://xavi-sister.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuń