Barcelona, Hiszpania 2013 rok
Siedziała na parapecie z blokiem i ołówkiem w ręce i szkicowała to, co miała przed sobą. Rzeczywistość ją dobijała. Nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. Przetłumaczyła wywiady, które wysłał jej Tito, a teraz siedziała i ... nic nie robiła, nudziła się, ale też po prostu odpoczywała. Co zrobiła ze swoim życiem ? Mogła wciaż tańczyć, malować... być Chiarą. Tą Chiarą, którą wszyscy w szkole lubili, wiecznie uśmiechniętą, ale też skrywającą emocje i uczucia.
- Chiara! - wyrwał ją z zamyśleń męski głos. Spojrzała w dół i zobaczyła Marca wpatrującego się w nią tępym wzrokiem. - Co ty odpierdalasz ?! - dodał jeszcze głośniej.
- Rysuję, nie widać? - parsknęła.
- Nie o to mi chodzi! Cesc powiedział, że przyłożyłaś Danielli! - odparł ledwo powstrzymując śmiech, jednak starał się być poważny.
- Wejdź na górę, nie chce mi się o tym tutaj gadać. - oznajmiła. Po kilku minutach Bartra wchodził już do jej sypialni. Usiadł obok Chiary na parapecie i spojrzał lekko kiwając głową.
- Nie sądziłem, że będziesz zdolna do takich rzeczy.
- Wcale jej nie przywaliłam, tylko pociągnęłam za włosy i lekko przy tym podrapałam, to było przez przypadek, nic wielkiego.
- Nic wielkiego? Widziałem dzisiaj przed stadionem jak się kłóciła z Cesc'iem. Miaa kucyk i było widać wielką szramę, którą zapewne ty zrobiłaś. - prychnął. Chiara w środka triumfowała, cieszyła się. Tak, byłą wredna i to bardzo. Nie chciała tego okazywać, więc znów patrzyła przed siebie i szkicowała linie ścian budynków.
- Słyszałem o Lorenie. - Marc lekko szturchnął ją w łokieć.
- Nobla chcesz za to? - syknęła.
- Tak. Już słyszę jak gruby, siwy koleś w meloniku ogłasza: Marc Bartra, zaledwie w wieku dwudziestu dwóch lat dostaje pokojową nagrodę Nobla! - parsknął. - Ale tak na poważnie. Wiem, że postąpiła głupio...
- Głupio to mało powiedziane.
- Niech ci będzie. Ale jest ślepo zapatrzona w Victora i powinnaś jej pomóc, a nie zniżać się do tego samego poziomu.
- Mam jej pomagać? - podniosła brwi. - Jeszcze czego. Jest zwykłą suką. Wiedziała co zrobił mi Victor i się z nim przespała. - skrzyżowała ręce na piersi. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że Marc nie ma pojęcia o czynie Victora.
- Co? Co zrobił Victor? - zapytał spokojnym głosem. Najwyraźniej nic nie podejrzewał. Chciała odwołać te słowa, ale nie było sensu. - Widziałeś jak Cesc się z nim pobił? - zapytała. Marc kiwnął głową. - To dlatego, ze on... - wzięła głęboki oddech. Cały czas było jej niekomfortowo o tym mówić, a dołek w mostku uciskał. - ... mnie zgwałcił.
- Że co?! Zajebie gnoja! - ryknął tak głośno, że ludzie przechodzący chodnikiem spojrzeli w ich stronę.
- Nie,nie, uspokój się. Zostaw to. - wstała łapiąc go za ramię.
- Poszłaś z tym na policję? - zapytał.
- Coś ty. Nikt by mi nie uwierzył. Ale... przestań, nie chcę o tym gadać. Liczy się tylko to, ze wiesz dlaczego nie mam ochoty widzieć Loreny. - dodała patrząc na niego błagalnym wzrokiem.
~*~
Po wyjściu Marca znów zaczęła się niemiłosiernie nudzić. Gerard zadzwonił, żeby się upewnić czy idzie na jutrzejszy bal charytatywny UNICEFu i Quatar Fundation. Był dla niej tak dobry, jak starszy brat, nie chciała sprawić mu zawodu, więc powiedziała, że pójdzie. Odparł, że razem z Shakirą przyjadą po nią o osiemnastej.
- Dobra, czas ruszyć dupę. - jęknęła sama do siebie. Sięgnęła po torebkę, zmieniła buty z wygodnych kapci na baleriny, po czym wyszła z mieszkania. Ledwo co zeszła ze schodów zobaczyła Cesc'a wchodzącego przed wielkie drzwi do bloku.
- Cześć. - lekko się uśmiechnął.
- Cześć. - odparła zmieszana. Z trudem przełknęła ślinę. Widziała, ze mężczyzna chce coś powiedzieć, ale nie mógł wykrztusić słowa. Wyszła z budynku i udała się w stronę centrum handlowego.
- Zaczekaj. - sapnął dorównując jej kroku. - Możemy porozmawiać?
- Znowu chcesz rozmawiać... - parsknęła. - Mówiłam ci wczoraj, żebyśmy dali sobie już z tym spokój. - stanęła przed nim. - To nie ma sensu.. nie jesteśmy sobie przeznaczeni i już. - rozłożyła ręce, w geście rezygnacji. - Ja po prostu... - przeczesała włosy. - Nie dam rady zapomnieć tamtych wakacji. Nie jestem w stanie ci zaufać. - dodała. Przez chwilę przeskakiwała z jednej nogi na drugą, aż w końcu ruszyła dalej.
- Kurwa mać! - krzyknął znów ją doganiając. - Chiara! - chwycił ją za ramiona i lekko potrząsnął. - Nie rozumiesz, ze mi na tobie zależy i wciąż cię kocham ?! Wtedy. W wakacje. Ni powinienem był wyjeżdżać. Jesteś dla mnie najważniejsza na świecie! Daniella nic dla mnie nie znaczy! Zrozum to wreszcie! Kocham tylko ciebie! - mówiąc te słowa wciąż patrzył jej głęboko w oczy. W końcu nie wytrzymał i wpił się w jej delikatne, miękkie, lekko zaróżowione usta. Przypomniał sobie jaka jest drobna i krucha, a stara się być silna. Powoli odsunął się od niej na kilka centymetrów.
- Cesc... - jęknęła. - Zależy i an tobie, ale chyba... - przygryzła wargi rozglądając się dookoła. - Naprawdę nie wiem, czy potrafię znów ci zaufać.
- Udowodnię ci to. Zobaczysz, udowodnię ci. - odparł. Kilka razy otarł dłońmi jej nagie ramiona, po czym po prostu odszedł. Przed dobre dziesięć minut stała w miejscu, nie wiedząc co ze sobą zrobić. W końcu poszła do centrum handlowego wybrać strój na dzisiejszą galę.
~*~
Przeszła chyba przez wszystkie sklepy w centrum i jak an ironię odpowiednią sukienkę znalazła w ostatnim, na trzecim piętrze. Nie chciała wyglądać krzykliwie, w końcu to nie ona jest gwiazdą i jakby nie patrzeć, to wcale nie powinno jej tam być. Wybrała małą czarną, bez ramion. Hm... czemu by nie zaszaleć? W końcu ma pieniądze, dobrze zarabia, jest dziewczyną, a wszyscy wiedzą, że kobiety kochają zakupy. Na sukience się nie skończy. Zjechała schodami na parter i od nowa zaczęła chodzić po sklepach. Kupiła jeszcze torebkę, buty... a prawdziwą fortunę wydała na srebrny naszyjnik i łańcuszek. Zziajana wróciła do domu. Powiesiła sukienkę na wieszak i na drzwi, po czym zrobiła sobie kolację. Spędziła w centrum dobre pięć godzin!
Usiadła z posiłkiem na kanapie, załączyła telewizor i zaczęła jeść. Trafiła na wywiady z piłkarzami FC Barcelony, na temat jutrzejszego balu charytatywnego. Na początku wypowiadali się o całej akcji, o ostatnich meczach, aż w końcu dziennikarka zapytała o to, z kim przyjdą. Cesc wysunął głowę w stronę mikrofonu, zajmując tym samym miejsce Gerarda, które miał pojęcia o co chodzi.
- Moją partnerka będzie Chiara La Scozarri, która od niedawna jest naszą tłumaczką. - oznajmił, a Chiara zakrztusiła się jedzoną właśnie kanapką. Zaczęła kaszleć, oczy się załzawiły. Uspokoiła się dopiero, kiedy opróżniła pół butelki wody.
- Czy to znaczy, że nie jesteście już rzem z Daniellą? - zdziwiła się młoda blondynka.
- Tak, zerwaliśmy niedawno. Oczywiście nie powiem dlaczego, bo to sprawy prywatne, ale to definitywny koniec. - odparł. Chiara wciąż spoglądała w ekran z otwartą buzią i wytrzeszczonymi oczyma.
~*~
Następnego dnia od rana szykowała się do gali. Nigdy wcześniej nie przejmowała się tak swoim wyglądem, zaczynała rozumieć Lorenę. Przed osiemnastą usłyszała trąbienie samochodu. Zbiegła na zewnątrz, gdzie czekał już Gerard i Shakira (strój Chiary). Ledwo siadła do samochodu, a już szarpnęła Pique za krawat i obróciła go w swoją stronę.
- O co do jasnej cholery chodzi Fabregasowi?! - syknęła.
- No, a wy nie... - jęknął.
- Nie. - wpiła w niego wzrok. Shakira nie mogła powstrzymać się od śmiechu. Jeszcze nigdy nie widziała tak przerażonego Gerarda. Zasłoniła usta ręką.
- Nie mam pojęcia. - ledwo przełknął ślinę. Chiara przewróciła oczami, po czym zapięła pasy.
Po kilkunastu minutach byli już na miejscu. Gerard zaparkował auto na parkingu dla gości, który był już prawie cały zapełniony. Przez ogromne, drewniane drzwi wchodzili goście, a obok stołu stał tłum fotoreporterów.
- Muszę tędy wchodzić? Nie mogłabym wejść jakimś tylnym wejściem? - jęknęła, patrząc błagalnym wzrokiem na Shakirę. - W końcu jestem tutaj tylko dlatego, ze wy chcieliście.
- Weź się już przymknij. - szturchnęła ją. - Idziesz razem z nami, świat chce zobaczyć to sreberko. - parsknęła, po czym wzięła Chiarę pod rękę. Przed schodami podał Kolumbijce dłoń, żeby pomóc jej wejść, w końcu po porodzie nie doszła jeszcze do siebie w stu procentach.Stanęli na dywanie, w barwach Barcelony i zaczęli pozować do zdjęć. Chiara kilak razy chciała uciec, schować się za reklamami, ale Shakira mocno trzymała ją to za nadgarstek, to za ramię. Po chwili poczuła czyjąś dłoń na swojej talii. Odwróciła się i dokładnie przed oczami zobaczyła kilkudniowy, ale schludnie wyglądający zarost Cesca Fabregasa.
- Wiesz, że teraz powinnam ci przyłożyć ? - zapytała nie przestając się uśmiechać.
- Ale...? - spojrzał jej w oczy.
- Ale tego nie zrobię, bo wyszłabym na sukę. - odparła. Hiszpan parsknął śmiechem i lekką ją przytulił. - Nie rób tak. - szepnęła, po czym za Shakirą i Gerardem poszła dalej. Kiedy jej dotknął ciarki przeszły po całym ciele Chiary. Zamroczyło jej się chwilowo przed oczami, jednak wzięła głęboki oddech i wszystko zaczęło wracać do normy.
Usiedli przy stolikach, ustawionych przed sceną, na których poustawiane były owoce, słodkości i kieliszki z szampanami. Chiara usiadła razem z Gerardem, Shakirą, Cesc'iem, Davidem Villą z żoną i Marc'iem. Cała sala zaczęła się zapełniać.
- Dziękuję, że mnie wyciągnęliście. - Chiara szeroko uśmiechnęła się do pary, która zmierzała w stronę samochodu.
- Nie ma za co, należało ci się trochę rozrywki. - odparł Pique, lekko ją szturchając i śmiesznie poruszając brwiami. Widziała co się szykuje, więc szybko odwróciła się za siebie. Cesc właśnie biegł ze schodów i wpadł prosto na nią, mocno przytulając Włoszkę.
- Odwiozę cię, oni niech sobie poćwierkają razem. - parsknął. Przez całą galę śmiali się razem, rozmawiali... napięta atmosfera zniknęła w mgnieniu oka... kilka kieliszków szampana również w tym pomogło.
- Pewnie. - uśmiechnęła się, popychając Gerarda w stronę samochodu, tym razem to ona kilka razy uniosła brwi, zaraz potem wybuchając śmiechem. Cesc pomógł jej wejść do swojego auta, po czym szybko je okrążył i usiadł na miejscu kierowcy. - Tobie też dziękuję. - oznajmiła, kiedy wsiadał.
- Za co?
- Szczerze? Za nic konkretnego, raczej za całokształt. - odparła. Dzięki dzisiejszemu dniu zrozumiała jak Fabregas jest dla niej ważny. Dlaczego zawsze musi być taka rozważna, myśleć o wszystkim? gdyby zaczęła być spontaniczna, może wszystko zaczęłoby się układać? Zdecydowanie tak. Chce być w końcu szczęśliwa, a on stara się jak najlepiej umie i daje jej to, czego potrzebuje. - Chyba... - jęknęła, patrząc mu prosto w oczy, który były takie piękne... w świetle księżyca były czarne jak węgliki, w których skakały wesołe ogniki (się zrymowało xd). - Kocham cię, Fabregas. - dodała. Mężczyzna uśmiechnął się szeroko. Wszystko, czego potrzebował było tutaj. Liczyła się tylko ona, na niczym innym mu nie zależało. Zbliżył się do niej, tak blisko, ze uch nosy lekko się otarły. Chiara parsknęła śmiechem, przygryzając lekko usta.
- Nie przyłożysz mi za to, nie? - zapytał, a uśmiech wciąż nie schodził mu z twarzy. Szatynka zaczęła przecząco kiwać głową. Ich wargi się zetknęły, najpierw delikatnie, ale potem całowali się coraz namiętniej. Chiara zawiesiła ręce na jego szyi i przyciągnęła Cesc'a jeszcze bliżej. Wszystko byłoby cudownie, gdyby nie to, że oparli się o drzwi, które nie były do końca zamknięte.
- Ała! Haha... - Chiara wybuchnęła śmiechem, kiedy wypadła z pojazdu. Nie umknęło to fotografom, którzy z głównego wejścia, ruszyli w ich stronę.
- Szybko. - prychnął Cesc, podając jej rękę. Zamknęli się w aucie, po czym ruszyli w drogę do domu.
Od autorki: Uh, trochę za krótki, ale resztę chciałam zostawić na następny rozdział. Nie ubłagalnie zbliżamy się do końca opowiadania. Nie wiem jeszcze ile dokładnie rozdziałów nam pozostało, ale niewiele. Nie chcę, że to opowiadanie się ciągnęło i dłużyło. Z całego serca dziękuję wszystkim, którzy są tu razem ze mną. Po zakończeniu ruszę z z que-me-amas, które zdobyło drugie miejsce w ankiecie. Nie chcę zdradzać wielu szczegółów, ani nic takiego, ale postanowiłam skończyć estar-conmigo happy endem, a nie tak jak epic-memories. Pozdrawiam Was wszystkie i czekam na szczere opinie. Do napisania, Laurel.
EDIT: Nowy rozdział dodam, jeśli pod tym będzie 20 komentarzy. Pod poprzednimi było 15,18,19... od dawna chciałam, żeby w końcu pod którymś zobaczyć okrągłą sumkę, bardzo o to proszę.
Po kilkunastu minutach byli już na miejscu. Gerard zaparkował auto na parkingu dla gości, który był już prawie cały zapełniony. Przez ogromne, drewniane drzwi wchodzili goście, a obok stołu stał tłum fotoreporterów.
- Muszę tędy wchodzić? Nie mogłabym wejść jakimś tylnym wejściem? - jęknęła, patrząc błagalnym wzrokiem na Shakirę. - W końcu jestem tutaj tylko dlatego, ze wy chcieliście.
- Weź się już przymknij. - szturchnęła ją. - Idziesz razem z nami, świat chce zobaczyć to sreberko. - parsknęła, po czym wzięła Chiarę pod rękę. Przed schodami podał Kolumbijce dłoń, żeby pomóc jej wejść, w końcu po porodzie nie doszła jeszcze do siebie w stu procentach.Stanęli na dywanie, w barwach Barcelony i zaczęli pozować do zdjęć. Chiara kilak razy chciała uciec, schować się za reklamami, ale Shakira mocno trzymała ją to za nadgarstek, to za ramię. Po chwili poczuła czyjąś dłoń na swojej talii. Odwróciła się i dokładnie przed oczami zobaczyła kilkudniowy, ale schludnie wyglądający zarost Cesca Fabregasa.
- Wiesz, że teraz powinnam ci przyłożyć ? - zapytała nie przestając się uśmiechać.
- Ale...? - spojrzał jej w oczy.
- Ale tego nie zrobię, bo wyszłabym na sukę. - odparła. Hiszpan parsknął śmiechem i lekką ją przytulił. - Nie rób tak. - szepnęła, po czym za Shakirą i Gerardem poszła dalej. Kiedy jej dotknął ciarki przeszły po całym ciele Chiary. Zamroczyło jej się chwilowo przed oczami, jednak wzięła głęboki oddech i wszystko zaczęło wracać do normy.
Usiedli przy stolikach, ustawionych przed sceną, na których poustawiane były owoce, słodkości i kieliszki z szampanami. Chiara usiadła razem z Gerardem, Shakirą, Cesc'iem, Davidem Villą z żoną i Marc'iem. Cała sala zaczęła się zapełniać.
~*~
Wieczór dobiegał końca. Wszyscy goście zaczęli powoli wychodzić z budynku. Podczas gali zostały wręczone nagrody dla działaczy, związanych z UNICEF'em i Quatar Fundation, a także piłkarzom. Niespodzianką okazał się występ Shakiry, która przed tym nic nie wspomniała. - Dziękuję, że mnie wyciągnęliście. - Chiara szeroko uśmiechnęła się do pary, która zmierzała w stronę samochodu.
- Nie ma za co, należało ci się trochę rozrywki. - odparł Pique, lekko ją szturchając i śmiesznie poruszając brwiami. Widziała co się szykuje, więc szybko odwróciła się za siebie. Cesc właśnie biegł ze schodów i wpadł prosto na nią, mocno przytulając Włoszkę.
- Odwiozę cię, oni niech sobie poćwierkają razem. - parsknął. Przez całą galę śmiali się razem, rozmawiali... napięta atmosfera zniknęła w mgnieniu oka... kilka kieliszków szampana również w tym pomogło.
- Pewnie. - uśmiechnęła się, popychając Gerarda w stronę samochodu, tym razem to ona kilka razy uniosła brwi, zaraz potem wybuchając śmiechem. Cesc pomógł jej wejść do swojego auta, po czym szybko je okrążył i usiadł na miejscu kierowcy. - Tobie też dziękuję. - oznajmiła, kiedy wsiadał.
- Za co?
- Szczerze? Za nic konkretnego, raczej za całokształt. - odparła. Dzięki dzisiejszemu dniu zrozumiała jak Fabregas jest dla niej ważny. Dlaczego zawsze musi być taka rozważna, myśleć o wszystkim? gdyby zaczęła być spontaniczna, może wszystko zaczęłoby się układać? Zdecydowanie tak. Chce być w końcu szczęśliwa, a on stara się jak najlepiej umie i daje jej to, czego potrzebuje. - Chyba... - jęknęła, patrząc mu prosto w oczy, który były takie piękne... w świetle księżyca były czarne jak węgliki, w których skakały wesołe ogniki (się zrymowało xd). - Kocham cię, Fabregas. - dodała. Mężczyzna uśmiechnął się szeroko. Wszystko, czego potrzebował było tutaj. Liczyła się tylko ona, na niczym innym mu nie zależało. Zbliżył się do niej, tak blisko, ze uch nosy lekko się otarły. Chiara parsknęła śmiechem, przygryzając lekko usta.
- Nie przyłożysz mi za to, nie? - zapytał, a uśmiech wciąż nie schodził mu z twarzy. Szatynka zaczęła przecząco kiwać głową. Ich wargi się zetknęły, najpierw delikatnie, ale potem całowali się coraz namiętniej. Chiara zawiesiła ręce na jego szyi i przyciągnęła Cesc'a jeszcze bliżej. Wszystko byłoby cudownie, gdyby nie to, że oparli się o drzwi, które nie były do końca zamknięte.
- Ała! Haha... - Chiara wybuchnęła śmiechem, kiedy wypadła z pojazdu. Nie umknęło to fotografom, którzy z głównego wejścia, ruszyli w ich stronę.
- Szybko. - prychnął Cesc, podając jej rękę. Zamknęli się w aucie, po czym ruszyli w drogę do domu.
Od autorki: Uh, trochę za krótki, ale resztę chciałam zostawić na następny rozdział. Nie ubłagalnie zbliżamy się do końca opowiadania. Nie wiem jeszcze ile dokładnie rozdziałów nam pozostało, ale niewiele. Nie chcę, że to opowiadanie się ciągnęło i dłużyło. Z całego serca dziękuję wszystkim, którzy są tu razem ze mną. Po zakończeniu ruszę z z que-me-amas, które zdobyło drugie miejsce w ankiecie. Nie chcę zdradzać wielu szczegółów, ani nic takiego, ale postanowiłam skończyć estar-conmigo happy endem, a nie tak jak epic-memories. Pozdrawiam Was wszystkie i czekam na szczere opinie. Do napisania, Laurel.
EDIT: Nowy rozdział dodam, jeśli pod tym będzie 20 komentarzy. Pod poprzednimi było 15,18,19... od dawna chciałam, żeby w końcu pod którymś zobaczyć okrągłą sumkę, bardzo o to proszę.
Jej, czytam to po raz 18352681937564288 i nadal tak samo mi się podoba. Chiara i Cesc, oni są tacy gejjdhshdjjdh. <3 Boże, jak ja ubóstwiam Marca. Geri przeuroczy. :) Szkoda, że niedługo skończysz to opowiadanie, jest moim ulubionym. Ale zawsze pozostają mi Twoje inne blogi. Przepraszam za pierwszą część mojego komentarza. Po prostu jestem baaardzo podekscytowana. Zazdroszczę Ci tego opowiadania. Pozdrawiam! :*
OdpowiedzUsuńJak super, że znowu są razem. Tak długo na to czekałam. Cesc w przeszłości ją zranił ale teraz widać, że bardzo się stara i zależy mu na niej. Ludzie się zmieniają i tak jest w przypadku Cesca. Akcja z wypadającą Chiarą z samochodu na pewno musiała wyglądać komicznie. Ciekawe jakie by wyszły z tego zdjęcia :D
OdpowiedzUsuńRozdział jest genialny i szkoda, że to opowiadanie się kończy, bo czyta się je fantastycznie! Mam nadzieję, że szybko nazbierasz te 20 komentarzy, bo ja już chcę nowość :P
Pozdrawiam ;*
Dobrze, ze w koncu do Chiara dala mu szanse ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze im wyjdzie :d
Robimy spam z komentarzami. XD
OdpowiedzUsuńAww *_*
Chiara i Cesc nareszcie ;D
I będzie happy end.
Cuudnie. Pisz jeszcze jak najwięcej rozdziałów. Jak dla mnie to mogłabyś to ciągnąć w nieskończoność.
Zapraszam też na:
the-meleth.blogspot.com
Pozdrawiam ;*
Bardzo fajny rozdział. Chiara wyglądała rewelacyjnie na tej gali. Jak dobrze, że Włoszka oraz Katalończyk doszli do porozumienia. Mam nadzieję, że teraz ich życie będzie przepełnione szczęściem i miłością. Choć wątpię, by Daniella jej odpuściła te włosy! Czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Cieszę się, że Chiara i Cesc znów są razem :) A tak po za tym to 8 rozdział, a ty już chcesz kończyć? :( Bardzo lubię tego bloga i chciała bym abyś jeszcze go nie kończyła.
OdpowiedzUsuńNapisz chociaż do 20 rozdziału. Namieszaj trochę znowu np. że Lorena chce na nowo odbudować ich przyjaźń, albo że Daniella chce zrobić coś Chiarze... A później znów wszystko się ułoży. No nie wiem po prostu nie kończ jeszcze tej książki! :)
+ Czekam na kolejny rozdział :*
rozdział genialny, szkoda ze juz kończysz... :D
OdpowiedzUsuńświetny! stałam sie fanką Twojego bloga i czekam na następne :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :*
i oczywiście zapraszam do siebie : http://footballzyciem.blogspot.com/
jejśu *.* to jest genialne!!! uwielbiam twoje blogi i już nie mogę się doczekać następnych części :*
OdpowiedzUsuńJuż koniec? Ja tu zadowolona, z uśmiechem na twarzy czytam, a na końcu dowiaduję się, że to koniec. ; |
OdpowiedzUsuńNo, ale przynajmniej rozdział był świetny. Są razem, a to jest najważniejsze. ; )
Pozdrawiam! ; *
aww. czekałam na taki hepi-endzik *.*
OdpowiedzUsuńszkoda, że yo już prawie koniec... :(
Cieszę się, że Chiara się przełamała i na nowo zaufała Cescowi :) Szkoda, że już kończysz :(
OdpowiedzUsuńJOAAAAA Chiara i Cesc <3 Jaram się normalnie :D Bardo szkoda, że już kończysz :(
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że dopiero teraz, ale jestem chora i nie mogłam się wygrzebać.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że to już koniec bo to fajna historia. Dobrze, ze Chiara zaufała Cescowi, pomimo tego co jej zrobił.
Pozdrawiam :)
To ja się ujawnię wreszcie, bo czytam to opowiadanie już od pewnego czasu, ale nigdy nie miałam czasu się wypowiedzieć, za co przepraszam.
OdpowiedzUsuńHistoria Chiary jest niesamowicie intrygująca i bardzo przyjemnie się ją czyta :) Dobrze zrobiła pokazując "opowiadaniowej" Danielli, gdzie jej miejsce i słusznie postąpiła przestając tyle rozważać. Moim zdaniem w parze z Cesciem są słodcy (jeśli tyle można wywnioskować z opowiadania :P ).
Czekam na kolejny i szkoda, że to niemalże koniec :/
A nabijane komentarze też się liczą? :D
OdpowiedzUsuńOdcinek przecudowny, w końcu czytając to opowiadanie mogę zaśpiewać "miłość rośnie wokół nas" :d
A jak już zamierzasz skończyć happy-endem to może niech dziewczyny się pogodzą, Marc niech też sobie kogoś znajdzie, a Victor będzie już na zawsze wierny żonie? :p
xxxbarcaxxx
I jestem strasznie niezadowolona faktem, że opowiadanie się już kończy. No jak tak można? :'(
OdpowiedzUsuń+ tak, tak, właśnie nabijam komentarze na nowy odcinek. :d
xxxbarcaxxx
Świetny rozdział!!!!!! Bardzo podoba mi się twoje opowiadanie :P pisz dalej *____*
OdpowiedzUsuńthe-meleth.blogspot.com
OdpowiedzUsuńNamber six. ;*
Nie mam serca wyjść stąd zostawiając 19 komentarzy. To byłaby zbrodnia. xD
OdpowiedzUsuńTakże 20 komentarz. Czeekam ;>
<3
jest już 20 to kiedy pojawi sie nowy rozdział ?
OdpowiedzUsuńRozdzial juz napisany ale mam szlaban i nwm kiedy opublikuje xd
Usuńzapraszam na nowość : http://me-gusta-fcb.blogspot.com/ :D
OdpowiedzUsuńChiara i Cesc, fuck yea ^^
OdpowiedzUsuńU mnie VIII, zapraszam :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam,że dopiero teraz komentuję.Cesc i Chiara wreszcie są razem. Na to czekałam tak długo. Po prostu kocham Cię za ten rozdział;) Pokazałaś nam ,że ludzie zmieniają się dla innych osób i to jest oznaka miłości. Miłości,która w tym opowiadaniu występuje na każdym kroku.
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo weny
Buziaki
No nareszcie razem!*.* Świetny rozdział, jednak jestem za tym, żeby Chiara jednak pogodziła się z Loreną. Nie jej wina, że zakochała się w Victorze w przeciwieństwie do sytuacji bramkarza i Chiary, kiedy to, można powiedzieć, że bohaterka sama się o to prosiła. A zakończenie cudowne, takie śmiechowe;p *.*
OdpowiedzUsuńZapraszam:
http://chodz-na-boisko.blogspot.com
;***
zapraszaam. siódemka. ;D
OdpowiedzUsuńhttp://the-meleth.blogspot.com/
ŚWIETNYYY !
OdpowiedzUsuńDawaj szybko nexta bo nie mogę się doczekać ;D /
Zajrzyj do mnie ;D
Nowy rozdział zapraszam ;D http://wzyciupieknesatylkochwile1.blogspot.co