Barcelona, Hiszpania 2013
To się nie mogło właśnie dziać. Nie ma takiej opcji! A jednak. Chiara cała zapłakana zbiegła ze schodów, wystrzeliła przez drzwi jak torpeda i biegła chodnikiem, po drodze wyciągając zapalniczkę i paczkę papierosów. Przez cały czas leżały na dnie torebki, kusiły, ale nie sięgał po nie. Dopiero teraz zmusiła się, żeby po nie sięgnąć. Oparła się o śmietnik, po czym zaciągnęła się pierwszy raz od kilku dni. Po paru sekundach ugięły się pod nią nogi, a świat zaczął wirować, znów zaczęła płakać. Jak Lorena mogła jej to zrobić? Nie pojmowała tego. Nagle ktoś dosłownie wydarł papierosa z jej ust, rzucił na ziemię i rozdeptał. Spojrzała w górkę i zobaczyła Cesca. Znów wtuliła się w niego, tym samym brudząc łzami i tuszem do rzęs biały kołnierzyk jego koszuli.
- Ciii... - szepnął wplątując dłonie w jej włosy, a następnie pocałował ją w czoło. W jego ramionach była taka krucha, maleńka, bezbronna, jakby znów miała szesnaście lat. - Chodź, przenocujesz u mnie. - dodał równie cicho.
Po około pół godzinie wchodzili do domu Cesca. Drzwi były otwarte, a w salonie siedział nie kto inny jak Daniella Semaan. Hiszpan wybałuszył oczy.
- Poczekaj tutaj. - powiedział do Chiary, pomagając jej usiąść na schody. Przez całą drogę albo niósł ja na rękach, albo podtrzymywał. Nie dość, że miała bóg wie jak wysokie obcasy, to ledwo co chodziła. Wyglądała jak ćpunka, albo pacjentka szpitala psychiatrycznego. - Co ja ci do cholery mówiłem ?! - zapytał, podnosząc głos, kiedy szedł w stronę Danielli.
- Wyrzucasz mnie z domu i już sobie jakieś dziwki sprowadzasz? - prychnęła.
- Nie mów tak o niej! Odwołaj te słowa! - ryknął tak głośno, że sąsiedzi mogliby to usłyszeć bez trudu.
- Bo co? Uderzysz mnie? - zmarszczyła czoło, a uśmiech dalej nie znikał z jej twarzy. Teraz nienawidził jej z całego serca, nie rozumiał jak mógł być taki głupi i kochać ją. Właściwie... wcale jej nie kochał, tylko wmawiał to sobie. - Wynoś się z mojego domu! - dodał, wskazując palcem drzwi.
- Popamiętasz mnie jeszcze. - syknęła, wychodząc. Cesc przewrócił oczami. Wrócił do schodów, jednak Chiary już nie było. Wbiegł na piętro, zajrzał do wszystkich pokoi, ale nikogo nie znalazł. Wybiegł na dwór. W oddali zobaczył zamazaną postać, która właśnie skręcała w jedną z uliczek. Zaczął biec za nią, tak szybko, jak jeszcze nigdy wcześniej. Nawet na meczach, z piłką nie biegał tak szybko jak teraz. W kilka sekund znalazł się przy Chiarze. Okrążając ja, nie wyhamował i uderzył o płot. Jęknął z bólu, ale podniósł się i podszedł do niej. Wciąż płakała, a łzy z tuszem spływały po szarych już policzkach.
- Czemu uciekłaś? - zapytał łagodnie.
- To był błąd. - jęknęła. - Nie powinniśmy się więcej spotykać, całować, nie pomagaj mi więcej. Ja tylko psuję twoje życie. - dodała.
- Nie mów tak. - podszedł do niej i odgarnął włosy z twarzy. - Chodź, prześpisz się u mnie. Jesteś zmęczona. - westchnął. Chiara otarła łzy wierzchem dłoni, a nogi znów się pod nią ugięły. Cesc wziął ją na ręce, po czym zaniósł do domu. Przez całą drogę czuł na piersi jej ciepły oddech, miękkie włosy na szyi. Wydawało mu się, że niesie lalkę, kukłę. Była tak bezwładna, lekka. Jedyne co świadczyło o tym, ze żyje to to, że zacisnęła kawałek jego koszuli w ręce. Kiedy wchodził po schodach na piętro, Chiara już spała. Otworzył nogą drzwi sypialni, położył ją na łóżku, po czym odsunął się na kilka kroków. Zdjął z jej stóp buty, na tak wysokim obcasie, że dziwił się, że jeszcze chodziła, a co dopiero biegała.
- Jeśli dajesz mi przenocować u siebie, to mogę jeszcze trochę skorzystać z twojej gościnności? - zapytała prawie bezgłośnie.
- Jasne, co jest ? - kucnął przy niej.
- Masz jakąś koszulkę, albo coś? Bo jest mi strasznie niewygodnie. - uśmiechnęła się lekko. Cesc wstał, podszedł do szafki, wyciągnął jedną z koszulek z logo FC Barcelony, po czym podał ją jej. Chiara wstała z łóżka i zaczęła się rozbierać. Hiszpan przypomniał sobie ich pierwszą noc. Tak bardzo się bała, ale zrobiła to dla niego. Teraz, mimo upływu czasu doskonale pamiętał każdy centymetr jej ciała. Odwrócił się plecami., Słyszał, jak powoli zdejmuje spodnie i kładzie je obok koszuli. Chiara wśliznęła się pod kołdrę i spojrzała na niego. - Powiem ci coś, ale się nie śmiej. - parsknęła.
- Co takiego?
- Boję się ciemności. - oznajmiła. Na te słowa Cesc mimowolnie parsknął. Kucnął przy niej po raz kolejny, wyjął ze stolika nocnego nawilżane chusteczki, po czym zaczął wycierać jej policzki. Przez cały czas spoglądała na niego tymi dużymi, piwnymi oczyma.Westchnął, wstał i zgasił światło. - Mówiłam ci, ze... - jęknęła, jednak nie dokończyła, bo usłyszała szelest kołdry. Piłkarz wgramolił się pod pościel obok niej.
- Wszystko się ułoży. - lekko się uśmiechnął całując Chiarę w czoło, obejmując ją ramieniem.
- No,no. Ładnie sobie pogrywacie. - syknęła mierząc Chiarę od stóp do głowy. Miała na sobie tylko bieliznę i koszulkę FC Barcelony, która nie za wiele zasłaniała.
- Wyjdź stąd, to dom Cesca. - odparła. Powoli traciła nad sobą kontrolę... nowa Chiara powoli ustępowała drogę tej starszej, wrednej Chiarze.
- Nie myśl sobie, że tak łatwo odpuszczę, smarkulo. - oznajmiła z pogardą.
- Chcesz się przekonać, co ta "smarkula" potrafi? - uśmiechnęła się podnosząc jedną brew. Daniella otwarła usta, po czym po prostu spoliczkowała Włoszkę. Szatynka złapała się za policzek, który momentalnie się zaczerwienił.
- Osz ty pieprzona suko! - krzyknęła skacząc ku niej. Cofa tamte słowa, dużo bardziej odpowiadało jej bycie zwykłą Chiarą. Szarpnęła ją za włosy, tym samym Daniella uderzyła o drzwi. Jeszcze we Włoszech, w szkole nie raz skopała chłopakom tyłki, dodatkowo starszy brat był bokserem i nauczył ja tego i owego. Znów szarpnęła ją za włosy, drapiąc przy tym paznokciem jej szyję. - Wyjdziesz dobrowolnie, czy raczej siłą? - zapytała mocniej ściskając.
- Jeszcze tego pożałujesz. - warknęła wyrywając się Chiarze, po czym wyszła.
- Czekam. - uśmiechnęła się półgębkiem. Trzasnęła drzwiami i poszła do kuchni. Dosłownie runęła na krzesło przy stole. Z całego serca nienawidziła tej dziwki. Nie da sobie w kaszę dmuchać, nie ma zamiaru być tą zapłakaną, bezbronną dziewczynką, którą była wczoraj.
Wciąż nie mogła uwierzyć w to, co zrobiła Lorena, nie pojmowała tego. Od dziecka były najlepszymi przyjaciółkami, mówiły sobie o wszystkim, a ona... po prostu przespała się z facetem, który zgwałcił jej przyjaciółkę. Szczyt chamstwa i głupoty!
Po zjedzeniu kanapek, które przygotował dla niej Cesc wróciła do sypialni, żeby się przebrać. Niestety, koszula była poplamiona tuszem do rzęs, podkładem i jakimiś świństwami, które zapewne wystawały z kosza, kiedy się o niego oparła. Wygrzebała z półki Cesca jakaś koszulkę, założyła ją i zeszła znów na dół. Miała zamiar iść do mieszkania, żeby zobaczyć czy Lorena wciąż tam jest, jednak nie było jej to dane. Do środka weszła Shakira.
- Cześć. - uśmiechnęła się. Chiara nie miała pojęcia co powiedzieć.
- Cześć. - wydukała jąkając się.
- Cesc chciał, żebym zobaczyła jak się czujesz. Wiem o Lorenie i... - nie dokończyła, bo Włoszka wpadła w jej ramiona.
- Wiesz, nigdy jej nie lubiłam. Zadawałam się z nią tylko ze względu na przyjaźń Gerarda i Cesca. - oznajmiła Shak, kiedy Włoszka skończyła opowiadać jej swoją historię. - Ale nią się nie martw. To ty jesteś oczkiem w jego głowie. - lekko się uśmiechnęła, widząc zmieszanie Chiary. - Będę już lecieć. Zostawiłam Milana z rodzicami Gerarda. Trzymaj się, słonko. - pocałowała przyjaciółkę w policzek, po czym wyszła. Szatynka sięgnęła po koc, leżący na kanapie i przykryła się nim. Nie wiedziała co robić. Na zewnątrz była twarda, pyskata, pewna siebie, ale w środku? Była tylko zwykłą, bezbronną dziewczyną, która marzyła o prawdziwej miłości i księciu z bajki, który przyjedzie po nią na białym rumaku. Westchnęła po raz setny dmuchając gorącą herbatę. Po chwili ktoś trzasnął drzwiami, przez co rozległ się okropny huk. Chiara odstawiła kubek i pobiegła zobaczyć co się dzieje. Cesc właśnie robił krok w kierunku schodów.
- Cesc! - zawołała. Mężczyzna odwrócił się w jej stronę. Miał wielkie limo pod okiem, z ust, nosa i rozciętego łuku brwiowego lała się krew. - Jezu! Co ci się stało?! - zasłoniła dłońmi usta, kiedy dokładnie mu się przyjrzała.
- Pobiłem się z Victorem. - odparł wchodząc na piętro. Chiara ruszyła za nim. Dogoniła go dopiero, jak wchodził do łazienki.
- Zaczekaj, do jasnej cholery! - zawołała, kiedy chciał zamknąć jej drzwi przed nosem. Wśliznęła się do środka i ponownie na niego spojrzała. - Dlaczego? - zapytała po cichu.
- Bo mu się należało. - wzruszył ramionami. Przez tak krótki czas zmienił się nie do poznania. Zaledwie kilka godzin temu był czułym chłopakiem, który ja przytulał i niósł na rękach, a teraz skrywał emocje i uczucia.
- Siadaj. - kiwnęła głową w kierunku wanny. Otwarła białą szafkę, wyciągnęła z niej waciki, wodę utlenioną i plaster.
- Dam sobie radę. - syknął.
- Cesc! - krzyknęła. Dlaczego jej to robił? Dopiero co wszystko zaczynało się układać, co prawda bardzo i to bardzo powoli, ale zawsze coś.
- Przepraszam. - spuścił głowę siadając na brzegu ogromnej wanny. Chiara próbowała się uśmiechnąć, jednak nie potrafiła. Wzięła jeden z wacików, podeszła bliżej i odchyliła jego głowę wyżej. - To boli. - stęknął.
- Jeszcze nic nie zrobiłam. - prychnęła. Delikatnie, powoli zaczęła ścierać krew z jego skroni. - Co na to trener? - zapytała po chwili niezręcznej ciszy.
- Jak się pobiliśmy, to już poszedł. - odparł. - Chiara, ja...
- Cii. - szepnęła. Sięgnęła po plaster i przykleiła go na jego skroni. Cesc położył dłonie na jej biodrach i lekko pociągnął w swoją stronę. Próbował spojrzeć w jej oczy, jednak ona była zajęta obcieraniem jego zakrwawionego nosa.
- Chiara, spójrz na mnie. - poprosił. Nie, nie prosił... błagał. Kiedy to uczyniła, zauważył, że oczy dziewczyny są załzawione. - Przepraszam. - szepnął. Przetarła policzki wierzchem dłoni i wymusiła uśmiech na twarzy.
- Ja po prostu... - jęknęła. Nie wiedziała co odpowiedzieć. Serce biło jej jak oszalałe, dołek uciskał, nie umiała wykrztusić ani jednego słowa. Cesc wyciągnął szyję w jej stronę, po czym musnął delikatnie jej usta. Nie można było nazwać tego pocałunkiem, tyko... właśnie, czym? Ostrożnie położyła ręce na jego szyi. Bała się, że może sprawić mu ból, po dzisiejszej akcji z Victorem. Ich wargi ponownie się złączyły, tym razem trochę śmielej. Chiara czuła w ustach smak krwi Cesca. Dało jej to niezłego kopa. Usiadła na jego kolanach i zaczęła całować coraz bardziej namiętnie. Chwila, moment... czy tak nie czuła się przypadkiem Lorena, kiedy była z Victorem? Zakazany owoc w końcu smakuje najlepiej, a ona właśnie całowała się z jakby nie patrzeć zajętym piłkarzem. Pożądanie i adrenalina rosły z każdą sekundą, serce biło coraz szybciej, a ucisk w dołku nasilił się. Cesc podniósł ją i poszedł w kierunku sypialni. Od razu rzucił się z Chiarą na łóżko. Serce podskoczyło mu do gardła. Pragnął jej, tak cholernie jej pragnął. Nie wytrzyma bez niej... tym razem nie da Chiarze odejść. Kochał ją, naprawdę ją kochał. Głęboko miał Daniellę. Nienawidził jej za to, że okłamała go w sprawie dziecka, ale miał też żal do samego siebie, ze przez ten cały czas okłamywał wszystkich, że ją kocha. Teraz liczyła się tylko Chiara i nikt inny.
- Wszystko się ułoży. - lekko się uśmiechnął całując Chiarę w czoło, obejmując ją ramieniem.
~*~
Następnego dnia Chiara obudziła się dosyć późno. Momentalnie przypomniała sobie o wszystkim, co działo się dzień wcześniej. Odwróciła się na drugi bok i zobaczyła małą karteczkę na poduszce, na której widniało jej imię.
Musiałem iść na trening. W kuchni czeka na Ciebie śniadanie.
Cesc
Kiedy przeczytała te słowa szeroko się uśmiechnęła. Wyskoczyła z łóżka, po czym skierowała się schodami na parter. Ledwo co z nich zeszła, a już popsuł jej się nastrój. Metr od niej stanęła Daniella Samaan. Skrzyżowała ręce na piersiach i wbiła w nią wzrok.- No,no. Ładnie sobie pogrywacie. - syknęła mierząc Chiarę od stóp do głowy. Miała na sobie tylko bieliznę i koszulkę FC Barcelony, która nie za wiele zasłaniała.
- Wyjdź stąd, to dom Cesca. - odparła. Powoli traciła nad sobą kontrolę... nowa Chiara powoli ustępowała drogę tej starszej, wrednej Chiarze.
- Nie myśl sobie, że tak łatwo odpuszczę, smarkulo. - oznajmiła z pogardą.
- Chcesz się przekonać, co ta "smarkula" potrafi? - uśmiechnęła się podnosząc jedną brew. Daniella otwarła usta, po czym po prostu spoliczkowała Włoszkę. Szatynka złapała się za policzek, który momentalnie się zaczerwienił.
- Osz ty pieprzona suko! - krzyknęła skacząc ku niej. Cofa tamte słowa, dużo bardziej odpowiadało jej bycie zwykłą Chiarą. Szarpnęła ją za włosy, tym samym Daniella uderzyła o drzwi. Jeszcze we Włoszech, w szkole nie raz skopała chłopakom tyłki, dodatkowo starszy brat był bokserem i nauczył ja tego i owego. Znów szarpnęła ją za włosy, drapiąc przy tym paznokciem jej szyję. - Wyjdziesz dobrowolnie, czy raczej siłą? - zapytała mocniej ściskając.
- Jeszcze tego pożałujesz. - warknęła wyrywając się Chiarze, po czym wyszła.
- Czekam. - uśmiechnęła się półgębkiem. Trzasnęła drzwiami i poszła do kuchni. Dosłownie runęła na krzesło przy stole. Z całego serca nienawidziła tej dziwki. Nie da sobie w kaszę dmuchać, nie ma zamiaru być tą zapłakaną, bezbronną dziewczynką, którą była wczoraj.
Wciąż nie mogła uwierzyć w to, co zrobiła Lorena, nie pojmowała tego. Od dziecka były najlepszymi przyjaciółkami, mówiły sobie o wszystkim, a ona... po prostu przespała się z facetem, który zgwałcił jej przyjaciółkę. Szczyt chamstwa i głupoty!
Po zjedzeniu kanapek, które przygotował dla niej Cesc wróciła do sypialni, żeby się przebrać. Niestety, koszula była poplamiona tuszem do rzęs, podkładem i jakimiś świństwami, które zapewne wystawały z kosza, kiedy się o niego oparła. Wygrzebała z półki Cesca jakaś koszulkę, założyła ją i zeszła znów na dół. Miała zamiar iść do mieszkania, żeby zobaczyć czy Lorena wciąż tam jest, jednak nie było jej to dane. Do środka weszła Shakira.
- Cześć. - uśmiechnęła się. Chiara nie miała pojęcia co powiedzieć.
- Cześć. - wydukała jąkając się.
- Cesc chciał, żebym zobaczyła jak się czujesz. Wiem o Lorenie i... - nie dokończyła, bo Włoszka wpadła w jej ramiona.
~*~
Siedziały na kanapie z kubkami herbaty. Chiara opowiedziała wszystko Shakirze. Począwszy od niezbyt miłek incydentu w mieszkaniu, a skończywszy na wyrzuceniu Danielli z domu Fabregasa.- Wiesz, nigdy jej nie lubiłam. Zadawałam się z nią tylko ze względu na przyjaźń Gerarda i Cesca. - oznajmiła Shak, kiedy Włoszka skończyła opowiadać jej swoją historię. - Ale nią się nie martw. To ty jesteś oczkiem w jego głowie. - lekko się uśmiechnęła, widząc zmieszanie Chiary. - Będę już lecieć. Zostawiłam Milana z rodzicami Gerarda. Trzymaj się, słonko. - pocałowała przyjaciółkę w policzek, po czym wyszła. Szatynka sięgnęła po koc, leżący na kanapie i przykryła się nim. Nie wiedziała co robić. Na zewnątrz była twarda, pyskata, pewna siebie, ale w środku? Była tylko zwykłą, bezbronną dziewczyną, która marzyła o prawdziwej miłości i księciu z bajki, który przyjedzie po nią na białym rumaku. Westchnęła po raz setny dmuchając gorącą herbatę. Po chwili ktoś trzasnął drzwiami, przez co rozległ się okropny huk. Chiara odstawiła kubek i pobiegła zobaczyć co się dzieje. Cesc właśnie robił krok w kierunku schodów.
- Cesc! - zawołała. Mężczyzna odwrócił się w jej stronę. Miał wielkie limo pod okiem, z ust, nosa i rozciętego łuku brwiowego lała się krew. - Jezu! Co ci się stało?! - zasłoniła dłońmi usta, kiedy dokładnie mu się przyjrzała.
- Pobiłem się z Victorem. - odparł wchodząc na piętro. Chiara ruszyła za nim. Dogoniła go dopiero, jak wchodził do łazienki.
- Zaczekaj, do jasnej cholery! - zawołała, kiedy chciał zamknąć jej drzwi przed nosem. Wśliznęła się do środka i ponownie na niego spojrzała. - Dlaczego? - zapytała po cichu.
- Bo mu się należało. - wzruszył ramionami. Przez tak krótki czas zmienił się nie do poznania. Zaledwie kilka godzin temu był czułym chłopakiem, który ja przytulał i niósł na rękach, a teraz skrywał emocje i uczucia.
- Siadaj. - kiwnęła głową w kierunku wanny. Otwarła białą szafkę, wyciągnęła z niej waciki, wodę utlenioną i plaster.
- Dam sobie radę. - syknął.
- Cesc! - krzyknęła. Dlaczego jej to robił? Dopiero co wszystko zaczynało się układać, co prawda bardzo i to bardzo powoli, ale zawsze coś.
- Przepraszam. - spuścił głowę siadając na brzegu ogromnej wanny. Chiara próbowała się uśmiechnąć, jednak nie potrafiła. Wzięła jeden z wacików, podeszła bliżej i odchyliła jego głowę wyżej. - To boli. - stęknął.
- Jeszcze nic nie zrobiłam. - prychnęła. Delikatnie, powoli zaczęła ścierać krew z jego skroni. - Co na to trener? - zapytała po chwili niezręcznej ciszy.
- Jak się pobiliśmy, to już poszedł. - odparł. - Chiara, ja...
- Cii. - szepnęła. Sięgnęła po plaster i przykleiła go na jego skroni. Cesc położył dłonie na jej biodrach i lekko pociągnął w swoją stronę. Próbował spojrzeć w jej oczy, jednak ona była zajęta obcieraniem jego zakrwawionego nosa.
- Chiara, spójrz na mnie. - poprosił. Nie, nie prosił... błagał. Kiedy to uczyniła, zauważył, że oczy dziewczyny są załzawione. - Przepraszam. - szepnął. Przetarła policzki wierzchem dłoni i wymusiła uśmiech na twarzy.
- Ja po prostu... - jęknęła. Nie wiedziała co odpowiedzieć. Serce biło jej jak oszalałe, dołek uciskał, nie umiała wykrztusić ani jednego słowa. Cesc wyciągnął szyję w jej stronę, po czym musnął delikatnie jej usta. Nie można było nazwać tego pocałunkiem, tyko... właśnie, czym? Ostrożnie położyła ręce na jego szyi. Bała się, że może sprawić mu ból, po dzisiejszej akcji z Victorem. Ich wargi ponownie się złączyły, tym razem trochę śmielej. Chiara czuła w ustach smak krwi Cesca. Dało jej to niezłego kopa. Usiadła na jego kolanach i zaczęła całować coraz bardziej namiętnie. Chwila, moment... czy tak nie czuła się przypadkiem Lorena, kiedy była z Victorem? Zakazany owoc w końcu smakuje najlepiej, a ona właśnie całowała się z jakby nie patrzeć zajętym piłkarzem. Pożądanie i adrenalina rosły z każdą sekundą, serce biło coraz szybciej, a ucisk w dołku nasilił się. Cesc podniósł ją i poszedł w kierunku sypialni. Od razu rzucił się z Chiarą na łóżko. Serce podskoczyło mu do gardła. Pragnął jej, tak cholernie jej pragnął. Nie wytrzyma bez niej... tym razem nie da Chiarze odejść. Kochał ją, naprawdę ją kochał. Głęboko miał Daniellę. Nienawidził jej za to, że okłamała go w sprawie dziecka, ale miał też żal do samego siebie, ze przez ten cały czas okłamywał wszystkich, że ją kocha. Teraz liczyła się tylko Chiara i nikt inny.
- Chiara. - powiedział to takim tonem, że w jednym momencie zesztywniała. Siedziała oparta o ramę łóżka i spoglądała mu prosto w oczy. Fabregas opierał się dłońmi o ścianę za nią i spoglądał jej głęboko w oczy. - Kocham cię. - kiedy usłyszała te słowa czuła, ze gdzieś w środku niej wybuchają fajerwerki, ale też wracają wspomnienia. Neapol, 2010 rok. Są w jego mieszkaniu, leżą na łóżku. W pewnym momencie Cesc podnosi głowę z jej ramienia i mówi: Nigdy nie kochałem nikogo tak bardzo, jak ciebie. Myślała, że dostanie zawału, ale jedyne co zrobiła, to odpowiedziała, że również go kocha. Kilka godzin później wychodzi z jego mieszkania, ale on przyciąga ją do siebie, całuje i obiecuje, że zobaczą się następnego dnia. Ona wraca szczęśliwa do domu, w czasie kiedy on po prostu... pakuje się i znika.
- Nie mogę. - jęknęła. - Przepraszam. - dodała wychodząc z pokoju, trzaskając przy tym drzwiami. Zostawiła Cesca w kompletnym osłupieniu. Wyszła z jego domu i poszła... donikąd. Łzy wzbierały się w jej oczach, ale szybko je otarła. W końcu obiecała sobie, że nie będzie płakać. Dlaczego była taka naiwna i głupia? Po co tu przyjechała? Teraz pewnie siedziałaby w pracowni w malowała, albo jadłaby lunch ze znajomymi. Ale nie! Ona musiała się zemścić. Przed wyjazdem była zwykłą smarkulą, a teraz ? Dojrzała i zrozumiała wiele rzeczy. Nie powinna tu przyjeżdżać.
~*~
Weszła do mieszkania. Zastała tam siedzącą na kanapie Lorenę, obok niej stały dwie walizki.
- Miało cię tu już nie być. - syknęła szatynka. Dziewczyna wzięła głęboki oddech, wstała z kanapy i powoli podeszła do przyjaciółki.
- Wiem, że cię zraniłam. - oznajmiła ze łzami w oczach. - Ale zrozum mnie. - chlipnęła. - Miłość jest ślepa. Sama powinnaś o tym wiedzieć. Latasz za Fabregasem jak... - nie dokończyła, bo Chiara ją spoliczkowała. Poczuła ostry ból na policzku.
- Nie chcę cię widzieć! - krzyknęła i zamknęła się w sypialni. Podeszła do okna, otworzyła je i usiadła na parapecie głęboko wdychając powietrze. To wszystko było taki porąbane. Przyjazd tutaj to najgorsza rzecz jaką zrobiła w życiu. Usłyszała dźwięk telefonu, który po chwili miała już w ręce. Wyświetliło się na nim zdjęcie Pique.
- Słucham? - zapytała starając się opanować.
- Hej, mała. - przywitał się radosnym tonem. - Wiem, że pewnie jesteś teraz z Cesc'iem, ale...
- Geri, błagam. - jęknęła, ale on mówił dalej.
- ...Po jutrze jest bal charytatywny zorganizowany przez nasz klub. Mam nadzieję, że wpadniesz. - oznajmił. Już chciała protestować, ale w słuchawce usłyszała płacz Milana. - Mój synalek się obudził. Kończę. Trzymaj się. - rozłączył się. Chiara westchnęła, po czym odłożyła, a raczej rzuciła telefon na łóżko. Niech ten cały koszmar się już skończy...
Od autorki: Trochę się naczekaliście, ale to przez szkołę, której mam po dziurki... Jak z poprzedniego rozdziału byłam zadowolona, to z tego chyba najmniej ze wszystkich. Proszę o szczere opinie, bardzo mi na nich zależy. Zapraszam również na opowiadanie, które wygrało w ankiecie: tu-me-ayudas.blogspot.com, pojawił się na nim rozdział. Pozdrawiam i do napisania! Laurel.
Warto było czekać na ten wspaniały rozdział. Zrobiło się na serio gorąco pomiędzy Chiarą a Cescem. Myślałam, że dziewczyna odda się swojemu ukochanemu, ale w ostatniej chwili zmieniła zdanie. Nic dziwnego! Już raz została zraniona przez niego. Fabregas powinien zawalczyć o nią, jeśli ją na serio kocha! Danieli i Loreen należało się. Choć blondynkę można jakoś zrozumieć. Ach, ta miłość… Czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńŚwietnie dopasowałaś muzykę! ;)
Dobrze, że w tak trudnych chwilach Cesc był przy niej. Wcale się nie dziwię, że nie chciała mu się oddać mając jeszcze w pamięci to, co wydarzyło się kiedyś, to jak bardzo ją wtedy skrzywdził. Daniella mnie po prostu irytuje. Chiara bardzo dobrze ją potraktowała :P Warto było czekać. Uwielbiam to opowiadanie, to drugie też zapowiada się znakomicie! Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńWłaśnie, warto było czekać na ten rozdział. Moim zdaniem jest on nawet lepszy od poprzedniego. Uwielbiam Chiarę w tym rozdziale. Cesc jest taki.. kurde, kochany. Czekam na coś kolejnego! ;)
OdpowiedzUsuńŚwietne, świetne po prostu świetne... ♥
OdpowiedzUsuńKocham twojego bloga! :) Czekam na kolejne rozdziały i mam nadzieję, że Lorena jednak pogodzi się z Chiarą, a między nią i Cescem będzie wszystko w porządku ;)
Koocham *__*
OdpowiedzUsuńI to przy wannie ♥ BOMBA :D
Szkoda tylko, że Chiara uciekła :D
No ale mam nadzieje, ze między nimi się ułoży :)
I, ze ta wredna Danielle w końcu da im spokój :))
Gadasz. Cudnie jest.. Ale dlaczego tak smutno? No nie mogli się przespać, wybaczyć, zapomnieć? Nosz kurna, czekam na to i czekam.. Ale może na balu się coś wydarzy.. Co ja mówię, na pewno się coś wydarzy! <3
OdpowiedzUsuńzapraszam na trójeczkę :) http://me-gusta-fcb.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJak to mówią prawda w oczy kole i trochę Chiarę zabolało, kiedy Lorena powiedziała co myśli o jej gonitwie za Fabregasem. No bo przecież miała trochę racji, przecież Włoszka specjalnie dla niego przyleciała do Barcelony, a nie do pracy.
OdpowiedzUsuńGeneralnie ten wieczór z nim na pewno nalezał do jednego z przyjemniejszych. Wieczór i te popołudnie też. Tylko moim zdaniem to ona za bardzo rozpamiętuje przeszłośc. Wszystko co Cesc robi i mówi kojarzy jej się z tamtymi wakacjami, a właściwie ich ostatnim wspólnym dniem. Powinna wziąć sie nieco w garść, bo jeszcze go straci.
P.S. www.gunner-love.blogspot.com zapraszam na 21 rozdział :)
A mi się strasznie podoba. Myślałam już, że do czegoś dojdzie, a tu nic. Szkoda, ale zobaczymy, co tam dalej wymyślisz. A Daniella mnie już irytuję. Niech ona w końcu zostawi tego faceta w spokoju. Czekam na bal. ; DD
OdpowiedzUsuńBardzo fajne opowiadanie. Postać Chiary od samego początku bardzo mi się podoba. Jest zdecydowana i pewna swego. Cesc powinien dawno rzucić dla niej Daniellę. Pozdrawiam, życzę weny i czekam na ciąg dalszy (:
OdpowiedzUsuńuwielbiam to czytać. ! <3
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie. dopiero zaczynam ^^
http://the-meleth.blogspot.com/
Hahaha, ta piosenka chodzi za mną od rana, bo usłyszałam ją w radiu! Nawet tutaj jest! :D
OdpowiedzUsuńSzkoły po dziurki w nosie...Och, skąd ja to znam. Rozdział dobry jest, nie masz powodu do niezadowolenia, naprawdę :) To jeden z moich ulubionych blogów, chociaż odkrytych całkiem niedawno ;)
I na koniec powiem że: genialny szablon :)
Życzę weny i pozdrawiam cieplutko kochana :*
+ u mnie również nowość, zapraszam serdecznie :)
Przeczytałam go już dawno, nie wiem czemu nie napisałam komentarza, przepraszam i już nadrabiam :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że Chiara ma tak silną wolę i nie chce tak łatwo oddać się Fabregasowi. Po tym co jej zrobił powinien się bardziej postarać :) Mam jednak nadzieję, że już wkrótce Włoszka przestanie przesadnie rozpamiętywać przeszłość i pozwoli sobie na odrobinę szczęścia :)
Rozdział pierwszy.
OdpowiedzUsuńhttp://the-meleth.blogspot.com/2013/03/rozdzia-pierwszy.html?m=1
Zapraszam. <3
No no, jestem dumna z Chiary i jednocześnie trochę na nią zła. Gdy rozpamietuje przeszłość to nie żyje w przyszłości. Daniella wywłoka, dobrze że Chiara pokazała jej, gdzie jej miejsce;p
OdpowiedzUsuńZapraszam:
http://london-is-blue.blogspot.com/
;**
Rozdział drugi:
OdpowiedzUsuńhttp://the-meleth.blogspot.com/?m=1
<3
I znów ja. ^^
OdpowiedzUsuńhttp://the-meleth.blogspot.com
Namber fri. XD
A propos. Kiedy kolejny rozdział? ;3
kiedy następny rozdział ?
OdpowiedzUsuń