Barcelona, Hiszpania 2013 rok
Poczuła za plecami twarde, drewniane drzwiczki szafy. Cesc przyparł ją do nich tak mocno, że prawie nie mogła oddychać, ale teraz miała to gdzieś. Jej ręce spoczęły na klatce piersiowej piłkarza, powoli i ostrożnie zaczęła odpisać guziki jego koszuli. Hiszpan zbliżył się do Chiary, delikatnie uniósł jej brodę i lekko musnął jej usta, zaraz potem odsuwając się na kilka milimetrów. Przyciągnęła go z powrotem, nie liczyło się nic więcej poza tą chwilą. Ponownie ją pocałował, odczekał chwilę, aż otworzy wargi, po czym szybko wsunął język Przywarli do siebie każdym centymetrem ciała. Nie liczyło się to, że kraj szafy wbijał się w jej plecy, liczyła się ta właśnie chwila. Koszula i marynarka Cesca wylądowały na podłodze, tak samo jak ich buty. Piłkarz po omacku zaczął szukać łóżka. Niby był u siebie w domu, ale po ciemku wszystko wydaje się inne. W końcu je znalazł, jednak w bolesny sposób, bo uderzył stopą o podpórkę.
- Auć. - cicho jęknął, na co Chiara się roześmiała. Rzucił ją na łóżko, nie przestając całować. W końcu przeniósł swoje wargi na jej policzki, brodę, szyję, dekolt. Chciał smakować jej ciało tak długo jak się dało... aby zapamiętać ją na zawsze. Ręce Cesca zawędrowały na plecy Włoszki, przez co jej ciało wygięło się w łuk. Złapał za suwak czarnej sukienki i pociągnął go w dół. Po chwili również jej garderoba wylądowała w niezidentyfikowanym miejscu w pokoju. Jęknęła z rozkoszy, kiedy zaczął całować jej piersi, a później brzuch. Tym razem nie miała nic przeciwko, wiedziała, że może mu ufać, że tym razem jej nie zawiedzie. Ludzie się zmieniają i popełniają błędy. Kiedy po raz kolejny przywarł do jej warg oplotła nogi wokół pasa Fabregasa, a dłonie Chiary zaczęła powoli przesuwać się po jego brzuchu w dół. W końcu złapała za pasek spodni i zaczęła natarczywie go rozpinać. Udało jej się dopiero po jakimś czasie. Przeturlali się tak, że teraz to ona była na górze. Zaczęła całować jego idealnie wyrzeźbiony tors, sprawiając tym samym, że cicho jęknął.
~*~
Światło księżyca padało wprost na jej twarz, przez co nie mogła zasnąć, ale też nie miała siły, żeby się odwrócić. Była cała obolała, ciało ją paliło, ale domagała się więcej Fabregasa, który leżał obok, obejmując ją. Powoli poruszył się, tym samym ocierając swoim torsem o jej plecy. Jedni powiedzieliby, że jest po prostu niewyżyta, a drudzy, że potrzebuje bliskości. W pewnym sensie i ci, i ci mieli rację, ale ona po prostu kochała go od kilku lat, nie przestawała o nim myśleć. Kochali się trzy lata temu i od tamtego czasu była tylko z Victorem, w dodatku nie z własnej woli. Miała dziewiętnaście lat! Potrzebowała bliskości, mężczyzny i seksu! Ten jeden raz nie wystarczył. Odwróciła się w stronę Cesca, mimo, że wciąż była obolała. Wsunęła rękę pod kołdrę, mącąc nią po umięśnionym brzuchu piłkarza.
- Cesc... - szepnęła mu do ucha, lekko skubiąc je zębami. Hiszpan uśmiechnął się, kładąc dłoń na talii Chiary. Wpił się w jej gorące, miękkie usta, które smakowały różanym błyszczykiem i pieścił plecy. Przerwał im odgłos komórki Włoszki.
- Zaczekaj. - sapnęła nachylając się nad nim, aby dosięgnąć przedmiotu. Skorzystał z okazji i zaczął całować ją po piersiach. - Cesc... - parsknęła śmiechem. Odebrała nie zwracając uwagi na numer.
- Słucham ? - zapytała, próbując odepchnąć piłkarza, który nie dawał za wygraną.
- Boże, jak dobrze, że odebrałaś. - usłyszała zduszony głos Loreny.
- Coś się stało? - zaniepokoiła się. Fabregas stał się bardziej natarczywy, przez co nie mogła powstrzymać jęku.
- Ja...to...to nie jest rozmowa na telefon, to bardzo ważne. Chiara, proszę... spotkajmy się na śniadaniu, w naszej knajpce. - poprosiła.
- Zgoda, niech będzie. - westchnęła, po czym rozłączyła się. Chciała się z nią pogodzić, w pewnym sensie rozumiała, dlaczego to zrobiła. - Fabregas, do cholery! Nie rób... - jęknęła, kiedy nacisnął na jej czuły punkt. -...tak...
- Ale jak? - wyszczerzył się, powtarzając czynność.
- Właśnie tak... - otworzyła oczy. - Nie rób tak, kiedy rozmawiam przez telefon! - w końcu oznajmiła, wciąż przygryzając dolną wargę.
- Ale teraz mogę? - zapytał, podciągając kołdrę.
- Teraz tak. - westchnęła poddając mu się całkowicie.
~*~
Nad ranem wzięli prysznic. Teraz Cesc, w samym ręczniku stał przed lustrem i golił się, a Chiara ubierała.
- Lece do domu. - pocałowała go w policzek. - Później spotkam się z Loreną i przyjdę na trening. - oznajmiła uśmiechając się szeroko. - kocham cię.
- Ja ciebie też. - parsknął przyciągając ukochaną do siebie.
- Jesteś cały z pianki do golenia. - zaczęła się śmiać, kiedy ubrudził ją całą.
- Czy to ujmuje mi uroku? - zmarszczył czoło.
- Wręcz przeciwnie. - pokazała mu język. - Na prawdę muszę już lecieć. - spojrzała prosto w ciemne oczy Hiszpana.
- Pięć minut... - szepnął całując ją. - Dziesięć... - dobrał się do suwaka jej sukienki. - Piętnaście...
- Cały dzisiejszy wieczór i noc. - uśmiechnęła się, pocałowała go ostatni raz i uciekła. Wychodząc z jego domu wyciągnęła z torebki chusteczkę i zaczęła wycierać twarz z pianki. W tym momencie była najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Miała ochotę śpiewać, tańczyć, skakać z radości. Co nie dawało jej spokoju? Daniella, Victor i głos Loreny. Znała ją na tyle długo, żeby wiedzieć, że coś się stało.
Jak najszybciej umiała poszła w stronę mieszkania. Przebrała się, umalowała i już chciała wychodzić, kiedy usłyszała dzwonek do drzwi. To pewnie Lorena.
- Miałyśmy spotkać się w... - zaczęła, ale kiedy zobaczyła, kto stoi po drugiej stronie wmurowało ją. Myślała, że oczy zaraz jej wypadną, albowiem na przeciw niej stał Victor, opierający się o ramę drzwi.
- Nie wiedziałem, ze się dzisiaj spotykamy. - uśmiechnął się szeroko. - Może tym razem u mnie...? Chociaż nie, u ciebie lepiej. - chciał przestąpić prób, jednak Chiara mu nie pozwoliła.
- Wynoś się. - syknęła.
- Bo co mi zrobisz? - podniósł brwi, dalej nie przestawał się uśmiechać. - Jezu, Valdes! - krzyknęła. - Nie wystarczy ci, że przeleciałeś mnie, Lorenę, a dodatkowo zniszczyłeś naszą przyjaźń ?! Jesteś skończonym gnojem! A teraz daj mi przejść! - ryknęła tak głośno, że sąsiedzi bez problemu modli ich usłyszeć. Przecisnęła się obok, zamykając drzwi i popędziła w dół po schodach. Myślała, że zaraz ją zatrzyma, jednak tego nie zrobił. Na zewnątrz wzięła głęboki oddech i udała się do knajpki, w której miała spotkać się z Loreną.
~*~
Po kilku minutach otworzyła drzwi restauracji, uruchamiając, tym samym dzwoneczek zawieszony nad nimi. Przy stoliku, w kącie zobaczyła długie, proste, blond włosy przyjaciółki. Siedziała zgarbiona, w koszulce na ramionkach, przez co było widać czerwone ślady na nich.
- Lori. - westchnęła, mrużąc oczy. Dziewczyna wstała i od razu rzuciła się w objęcia Chiary.
- Tak bardzo cię przepraszam. - wydukała płacząc i mocno ściskając przyjaciółkę. Po kilku minutach ściskania i płaczu w końcu doprowadziły się do porządku i usiadły przy stoliku. Chiara nie mogła złapać oddechu, kiedy patrzyła na rany Loreny. Doskonale wiedziała co to oznacza - ten sukinsyn bił ją i nie wiadomo co jeszcze.
- Victor? - zapytała, wskazując głową na ramię Loreny. Dziewczyna tylko przytaknęła, mocno ściskając filiżankę herbaty. - Lori, pomogę ci, tylko musisz mi powiedzieć, wszystko. - westchnęła, z bólem serca, która krajało się, gdy patrzyła na tak wyglądającą przyjaciółkę. Schudła, miała doły pod oczami, garbiła się... wrak człowieka.
- Jego żona... pojechała z dziećmi w odwiedzimy do rodziców. - zaczęła, ocierając spływające po policzkach łzy. - Victor powiedział, że przez ten tydzień mogę się u niego zatrzymać i że pomoże mi szukać mieszkania. Wieczorem chciał... no wiesz. Powiedziałam mu, że nie mam siły i ochoty. Najpierw zaczął mnie szarpać, w końcu uderzył i... klęknął przede mną, zaczął przepraszać, błagać o wybaczenie, powiedział nawet, że rozstanie się z żoną dla mnie. - powiedziała, nie kryjąc już łez. - W zamian za miłość chciał tylko, żebym zawsze miała dla niego czas... - dodała.Chiarze również chciało się płakać. Wiedziała, że jest zdolny do wielu rzeczy, ale żeby do tego też? W tym momencie zobaczyła, że piłkarz idzie w ich kierunku. Pociągnęła Lorenę za rękę do łazienki. Otworzyła okno i wyszły tyłem. Nie miała najmniejszej ochoty na konfrontacje z tym debilem. Przez całą drogę na stadion rozglądały się dookoła, czy piłkarz za nimi nie idzie. Tak na marginesie, to czym on nie powinien być na treningu? Ale mniejsza z tym.
Kiedy dotarły na Camp Nou kupiły przy stoisku z przekąskami dwa rogale i weszły na murawę, gdzie chłopcy mieli trening. Cesc odwrócił się w ich stronę i widząc je razem szeroko się uśmiechnął. Przywitały się z Tito, po czym usiadły na trybunach. Po około pół godzinie trening dobiegł końca. Cesc, Gerard oraz Marc podeszli do nich uśmiechając się szeroko. Było widać, że cieszy ich to, ze się pogodziły. Chiara zeskoczyła z trybun, złapała Fabregasa za rękę i pociągnęła do tunelu. Hiszpan chciał ją pocałować, jednak minął się z celem.
- Cesc, na razie nie czas na to. Musimy iść na policję. Victor ją bije. - oznajmiła. Brunet przez chwilę stał w miejscu, po czym bez słowa wróciła na murawę i pobiegł gdzieś z resztą chłopaków. Chiara próbowała go wołać, jednak nie przyniosło to rezultatu.
~*~
Dwa dni później, w jednej z gazet ukazał się artykuł dotyczący bramkarza FC Barcelony i zdjęcia, kiedy dwóch policjantów wyprowadza go z domu. Jaka w tym zasługa piłkarzy? A taka, że miał limo pod okiem, złamany nos i wybity palec, jednak nie powiedział, kto mu to zrobił. Ciekawe jakiego jeszcze mają na niego haka?
Chiara siedziała na kanapie z laptopem na nogach i tłumaczyła wywiad, w czasie, kiedy Lorena rozpakowywała się. W końcu ponownie zamieszkały razem. Błogi spokój i ciszę przerwał telefon.
- Słucham? - odebrała Lorena, opierając się o szafę. - Dzień dobry. - uśmiechnęła się do siebie. - Mam ją podać.. aha... Co?! O Boże! To straszne! Ale... ona powinna wiedzieć. Dlaczego? Przepraszam, ale w końcu jest pana córką i ma prawo... Do widzenia. - rzuciła telefonem o szafkę. Stała jak słup soli i nie mogła uwierzyć, że rodzice Chiarą są tacy okropni. To bez sensu. Jeśli jej ojciec chciał, żeby się o tym nie dowiedziała, to po co dzwonił?
~*~
Od autorki: Przepraszam, ze tak długo czekaliście, ale miałam szlaban i nie mogłam wejść na komputer. Co do rozdziału, to średnio mi wyszedł, ale jest. Ile jeszcze zostało? Przewiduję, że dziesiąty rozdział i epilog. Mam również pytanie: Chciałybyście poczytać coś zabawniejszego? Mam pewien pomysł. Będzie to na podstawie musicalu i filmu "Mamma mia!", tylko troszkę pozmieniane i dużo humoru. Co Wy na to? Piszcie odpowiedzi w komentarzach. Chciałabym również poinformować, że ktoś usunął bloga będziesz-legendą, a co się z tym wiąże nowy rozdział, który był tam zapisany. Zdążyłam zmienić hasło na koncie. Niestety, nie mam nigdzie zapisanych szkiców itp, więc... same wiecie. Ah i jeszcze jedno. Moja przyjaciółka natchnęła mnie, do napisania... uwaga! erotyku. Co powiecie? Również wyraźcie swoją opinię w komentarzach. Pozdrawiam i do napisania, Laurel!
EDIT: W najbliższym czasie pojawi się 2 rozdział na tu-me-ayudas!